Mały Tybr

Jest to w miarę spokojna rzeka która jest odpowiednikiem tego prawdziwego, Rzymskiego Tybru. Istnieje legenda, która mówi, że jeśli jakiś Grecki heros posiada umiejętność specjalną i wejdzie do tej rzeki to mimowolnie ją utraci. Jest też druga legenda, a raczej bardzo prawdziwa pogłoska. To jest ulubione miejsce wszystkich dzieci Bachusa, wszelkie imprezy organizowane przez któregokolwiek z nich? Pod mostem, albo koło Małego Tybru! A most ten jest bardzo prosty, ale jednak okazały, zbudowany z białego marmuru bardzo charakterystycznego dla Rzymian.

Była piękna słoneczna sobota. Gabu jak zwykle po solidnym treningu postanowiła udać się w zacisze Małego Tybru. Uwielbiała to miejsce zwłaszcza, że nie zdobił go posąg jej półnagiego ojca w pieluszce. Usiadła na dużym płaskim dwuosobowym kamieniu, obok którego stał jeszcze większy kamień, o który się oparła. Była całkowicie osłonięta przed prażącym słońcem i wzrokiem nieznajomych. Jeśli ktoś nie wiedział, gdzie szukać nigdy by jej nie znalazł, dlatego tak lubiła to miejsce. Znajdowało się zaraz przy brzegu i gdyby lekko wysunęła nogi mogłaby je zanurzyć w przyjemnie zimnej czystej wodzie. Zdjęła torbę z ramienia i położyła ją na trawie obok, a potem wyjęła z niej jedno wino i je odkorkowała. Schowała korek do torby, a następnie wzięła mały łyk i rozkoszując się nim wpatrywała się w drugi brzeg. Siedziała tyłem do Obozu niedaleko marmurowego mostu. Wszędzie, gdzie spojrzała rosły kwiaty i latały kolorowe motyle. Gabu uśmiechnęła się na ten widok i słodki zapach flory, który do niej doleciał, dzięki lekkiemu wietrzykowi. Pociągnęła kolejny łyk wina.
"Ten dzień zapowiada się naprawdę nieźle" - pomyślała.

Biegnąc, Vitani myślała tylko o tym, co zrobi Aydenowi. Nikomu nie pozwoli traktować się jak idiotkę. Była tak zamyślona, że dostrzegła Gabrielle dopiero, gdy podeszła do sporego kamienia.
- O, Gabrielle! Nie sądziłam, że Cię tu zobaczę. Mam nadzieję, że moja obecność nie będzie Ci jakoś przeszkadzała, bo raczej nie zamierzam sobie stąd jeszcze iść.
Nie obchodziło jej właściwie czy będzie przeszkadzała córce Bachusa. Usiadła obok kamienia na miękkiej trawie.

Spojrzała zaskoczona na córkę Marsa.
- Okay - Gabu położyła się na kamieniu twarzą do Vitani podnosząc przednią część tułowia na łokciach i wzięła duży łyk wina. - Właściwie, co ty tu robisz? I widziałaś może po drodze Al... pretorkę? - szybko się poprawiła. Dość powszechne było, że miała bardzo dobre stosunki z siostrą, ale nie chciała, aż tak tego zaznaczać.
Dziwne było też to, że dziewczyna z II kohorty chciała z nią rozmawiać. W końcu ostro ze sobą rywalizowali

Usłyszała to zaskoczenie w głosie legionistki.
- Co tu robię? Próbuję się uspokoić. Czy widziałam pretorkę po drodze? Nie. W baraku mojej kohorty z Aydenem? Jak najbardziej. Nie wiem o co mu chodziło, ale chciał się mnie jak najszybciej pozbyć.
Vitani uświadomiła sobie, że nadal zaciska palce prawej ręki na scyzoryku. Spokojnie schowała go do kieszeni. Spojrzała na swoją rozmówczynię z zaciekawieniem.
- Jesteś siostrą pretorki. Może wiesz coś o niej i Aydenie?

- Ona i Ayden? - wybuchnęła śmiechem. - Przecież Ay spotyka się z... - szybko zamknęła buzię i jakby nigdy nic napiła się wina, żeby zamknąć usta. Kiedy przełknęła i odsunęła niechętnie butelkę od ust szybko zmieniła temat. - Ayden roznosi apteczki, a Aleks robi obchód w barakach. Każdy z nich ma swoją robotę. To wszystko - wzruszyła ramionami i znowu się napiła.
"Powinnam przystopować z tym winem, bo znowu za szybko się upiję zanim Aleks w ogóle przyjdzie" - pomyślała

Ay spotyka się z kimś? Wpadł jej do głowy pewien pomysł. Postanowiła przy najbliższej okazji odwiedzić chłopaka w szpitalu, którego prawie wcale nie opuszcza. Sama chciała zająć się tą sprawą, więc postanowiła zignorować tą część wiadomości Gabrielle.
- Wybacz, ale chyba muszę z kimś porozmawiać. - nie czekając na odpowiedź wstała i zaczęła wolno iść w kierunku obozu.

- Na razie! - krzyknęła. - I jeśli spotkasz Aleks przypomnij jej o mnie!
"Bardzo dziwne... Nawet nie zapytała o to w kim według mnie zakochał się Ayden. Ona pewnie coś knuje. Chyba powinnam to sprawdzić, ale nie chce mi się..."
Odwróciła się na plecy i wzięła kolejny łyk z butelki. Była prawie pusta, więc wyjęła czekoladowe ciasteczka i włożyła sobie jedno do ust.
"Znowu święty spokój" - pomyślała znowu wdychając zapach kwiatów i chrupiąc czekoladowe ciasteczko.

Gabu po kilku godzinach w końcu znudziło się czekanie na Aleks. Nie była pijana, bo wypiła dopiero jedno wino, dość wolno i miała mocną głowę. Wyjęła z torby karteczę, długopis i taśmę klejącą i nabazgrała szybko "Będę w Alei Brzóz, a potem barakach ~Gabu". Rozerwała taśmę zębami i przykleiła wszystko do kamienia. Potem schowała długopis oraz taśmę do torby i odeszła przebrać się w strój do biegania

Julita jak zawsze o tej porze kończyła biegać. Przebiegając obok Małego Tybru postanowiła odpocząć. Zdziwiła się, nie widząc w pobliżu żadnego Bachusiatka to było zwłaszcza ich miejsce. Położyła się na trawie, pożałowała że nie wzięła ze sobą jakiegoś alkoholu. Cóż może być lepszego niż upicie się po dobrym treningu. Ahhhh może ktoś jeszcze przyjdzie z alkoholem. Leżała modląc się do Bachusa o choć butelkę dobrego alkoholu.

Gdy zaczęło robić się już późno, więc postanowiła pobiec jeszcze do łaźni. Dziś nie powinna znów późno przyjść do baraku, nie chciała by ktoś jej zwracał o to uwagę. Podniosła się i zaczęła biec w stronę łaźni.

Gabu znowu była po treningu. Znowu miała wino. Znowu poszła nad Mały Tybr czekając na Aleks. Dzień jak co dzień. Żyć nie umierać. Odkleiła wcześniej zostawioną karteczkę i usiadła na swoim miejscu. Słońce było pod innym kątem i kamienie już jej nie zasłaniały, więc korzystając, że nadal miała skąpy strój do biegania rozłożyła się na całej powierzchni skały i zaczęła się opalać leniwie popijając wino prosto z butelki

Aleks po drodze do swojego ulubionego miejsca zostawiła w domu togę i ubrała zwykły obozowy podkoszulek i krótkie spodenki. Następnie zaopatrzona w torbę w której była butelka dobrego wina i paczka papierosów wyruszyła w kierunku Małego Tybru. Dziewczyna lubiła sobie zapalić podczas picia, kryła się jednak z tym złym nawykiem, i nikt oprócz niej i jej siostry o tym nie wiedział. Gdy zbliżyła się do brzegu zauważyła opalającą się już Gabriellę z butelką wina. Pretorka szybko do niej podbiegła i ponieważ ta leżała na brzuchu położyła się jej na plecach.
-Ładnie to tak nie czekać na starszą siostrę? -i roześmiała się serdecznie.

Gabu najpierw zignorowała czyjeś kroki, potem cień, który na nią padł, ale kiedy siostra na niej usiadła przekręciła się na plecy zwalając ją na trawę. Potem spojrzała na nią z udawaną złością.
- Przez ciebie się źle opalę! - powiedziała naśladując narcystyczny głos dzieci Wenus, a potem się roześmiała
Chwilę leżała jeszcze na plecach, ale w końcu usiadła tak, że na kamieniu magicznie zrobiło się miejsce dla jeszcze jednej osoby. Gabu wzięła łyk ze swojej butelki
- A więc, co sprowadza cię do Wielkiej Gabu? - zapytała mrocznie i tajemniczo. - Czyżby kolejne sprawy sercowe? Wiesz Ayden jest całkiem niezły... - mrugnęła do niej porozumiewawczo i trąciła ją łokciem w bok.

Aleks teatralnie westchnęła i położyła się na plecach i podpierając się na rękach odwróciła głowę w kierunku siostry.
-Ayden ma dziewczynę. -powiedziała do dziewczyny tak jakby mówiła o pogodzie. -A poza tym, doskonale wiesz, że nie mam czasu na takie rzeczy. -pokręciłam głową, wyrwała siostrze butelkę z ręki i zrobiła siarczystego łyka.
-A ty? Jak twoje podboje miłosne? -Zrobiła minę taką jaką robią starsze siostry przy takich rozmowach.

Lilianne postanowiła wyjść na spacer. Nogi same poniosły ją nad Mały Tybr. Za sobą miała butelkę wina. Rozkoszując się promieniami słonecznymi doszła do mostu. Tam zastała legionistke z pierwszej kohorty, swoją siostrę Gabrielle.
-Cześć - przywitała się zakładając kosmyki swoich brązowych włosów za ucho.

Gabrielle czekała na Aleks, więc Vitani łatwo mogła znaleźć ową legioniskę z.. hmm.. wrogiej kohorty, a wraz z nią pretor obozu Jupiter oraz (co było już raczej dziełem przypadku) koleżankę z kohorty. Dzieci Bachusa naprawdę musiały lubić to miejsce.
- Witam ponownie.

- Przecież wiem, że Ayden ma dziewczynę - wybuchnęła śmiechem i zabrała siostrze swoją butelkę biorąc łyka. - Widziałam ich kiedyś, kiedy wracałam z jakiejś imprezy. Nie przeszkadza mi to, ale jako nasza przyjaciółka mogłaby nam coś powiedzieć - wzruszyła ramionami i wzięła kolejny łyk. - A jeśli chodzi o moje podboje to chyba już kogoś mam. I zdaje mi się, że ta osoba też mnie chyba lubi - zarumieniła się. - A przynajmniej mam taką nadzieję... - dodała cicho.
Wzięła kolejnego łyka i spojrzała w bok, bo usłyszała czyjeś kroki.
- Cześć Lilianne! - uśmiechnęła się i pomachała przyjaźnie.
Dosłownie chwilę później dołączyła do nich druga legionistka od Marsa. Dość dziwny widok, bo zwykle zbierały się tu tylko dzieci Bachusa.
- Cześć. Znamy się? - zmarszczyła brwi i wzięła kolejny łyk wina

Lilianne spojrzała na Vittani i przywitała się z koleżanką z kohorty uśmiechając się lekko.
-Cześć Vitanni.
Ogarnęła wzrokiem towarzystwo po czym ponownie się odezwała.
-Mogę się przysiąść? - zapytała i odetkała butelkę by się z niej napić.

- Jasne - powiedziała z uśmiechem i zabrała siostrze wino zanim zdążyła cokolwiek wypić i sama wzięła z niego łyk. - Nasze sanktuarium jest otwarte dla każdego Bachusiątka - podkreśliła ostatnie słowo i spojrzała groźnie na Vitani

-Hej, ja też chce się napić - zaśmiała się i usiadła po czym sięgnęła po swoją butelkę.
Jeśli chodziło o rodzeństwo to obojętnie jej było z jakiej są kohorty, dobrze się z nimi dogadywała. Jednak nie przeszkadzała jej Vitani. W końcu były w jednej kohorcie i lubiły się.

Gabu wzięła jeszcze łyk ignorując protesty siostry
- Jakieś nowe ploteczki? Imprezy? Walki? Cokolwiek? - westchnęła i spojrzała na ciemniejące niebo. - Ostatnio jest taaaak nudno. Mam nadzieję, że chociaż pojadę na misję - powiedziała biorąc kolejny łyk i w końcu oddała wino Lilianne

Lilianne szczęśliwa, że odzyskała upragniony napój najpierw bierze dwa duże łyki, a dopiero później odpowiada.
- Brak ploteczek,walk i imprez. Nudy. Przydała by się jakaś duża impreza czy coś by rozkręcić towarzystwo - wzdycha i bierze jeszcze jeden łyk.

- Impreza z pijanymi potworami, które można by ciachać jak masełko... - powiedziała Gabu biorąc kolejny łyk i zamykając oczy w rozmarzeniu - A właśnie! Zamówiłam dzisiaj nową kuszę! Teraz zbieram na tarczę, ale na razie muszę postarać się poprawić moje statystyki, bo jestem kiepsko z wytrzymałością i by mi tylko zawadzała. No i cały czas trzeba zbierać na alkohol. Czasy magii się skończyły, trzeba kupować wino w sklepie - powiedziała biorąc łyk wina. - A ty Lilianne? Masz coś konkretnego na oku? I nie mówię tu tylko o broni - spojrzała na nią porozumiewawczo i wzięła kolejny mały łyk. Zauważyła, że jeśli pije powoli kac jest rano mniejszy

Wybucha śmiechem i także pociąga łyk wina.
- Na broń nadal zbieram, na razie z finansami cienko, a marzy mi się jakiś dobry sztylet. Co do innych rzeczy nie mam nic na oku. - mówi obserwując niebo. - Ech tęsknię za magią i zmienianiem wody w wino. To były czasy - mruczy z rozmarzeniem.