Ayden zebrał to co miał zebrać wokół świątyni Apolla. Tylko tutaj rosły pewnie zioła, które przydadzą się, jako odtrutka na zatrucie pokarmowe (a co mi tam, zaszaleję). Postanowił jednak wejść do świątyni. W końcu to był ojciec jego ojca. Czyli tak jakby dziadek. Postanowił chwilę się tam pomodlić w ciszy i spokoju. Modlił się o jedno. Aby nikt nie dowiedział się Ereth (eeetam. powstanie kiedyś, tak mówią mi skejpy. xD). Tyle. Nic więcej.