Gabu weszła do świątyni Jupitera. Miała na sobie jedną ze swoich nielicznych sukienek. Była krótka do kolan, wykonana z jakiegoś miękkiego białego materiału. Miała śliczne czarne zdobienia w pasie. Do tego założyła czarne sandałki z kryształkami i wokół głowy zaplotła warkoczyki tak, że łączyły się z tyłu na luźnych włosach. Od dłuższego czasu szukała miejsca, gdzie będzie mogła w spokoju poczytać książkę. Na początku wybrała się do lasku, ale tam było za ciemno, poza tym bała się ubrudzić sukienkę. Potem pospacerowała trochę po Nowym Rzymie, ale nigdzie nie było spokojnego miejsca, gdzie nikt by jej nie przeszkadzał. W końcu wróciła na Wzgórze Świątyń. Całe towarzystwo się rozeszło, ale bała się czytać na ścieżce, bo była bardzo na widoku i ktoś mógł jej przerwać w najbardziej ekscytującym momencie. W końcu wybrała świątynię Jupitera. Było tu najczyściej i najbardziej słonecznie. Gabu bardzo lubiła to miejsce. Usiadła na ziemi opierając się o kolumnę po prawej stronie rzymskiego boga bogów i wzięła się za czytanie